| Za smutek mój, a pani wdzięk
|
| Ofiarowałem pani pęk czerwonych melancholii
|
| I lekkomyślnie dałem słowo
|
| Że kwiat kwitnie księżycowo, a liście mrą srebrzyście
|
| Pani zdziwiona mówi: «Cóż, to przecież bukiet zwykłych róż.»
|
| Tak, rzeczywiście. |
| Więc cóż Ci dam?
|
| Dam Ci serce szczerozłote
|
| Dam konika cukrowego
|
| Weź to serce, wyjdź na drogę
|
| I nie pytaj się «Dlaczego?»
|
| Weź to serce, wyjdź na drogę
|
| I nie pytaj sie «Dlaczego?»
|
| Stara baba za straganem wyrzuciła wielki kosz
|
| Popatrz jak na złota drogę
|
| Twój cukrowy konik skoczył
|
| Popatrz jak na złotą drogę
|
| Twój cukrowy konik skoczył
|
| Za smutek mój, a pani wdzięk
|
| Ofiarowałem pani pęk czerwonych melancholii
|
| A pani? |
| Cóż, nie chce tych róż
|
| Że takie brzydkie, że czerwone i że z kolcami
|
| Więc cóż Ci dam?
|
| Dam pierścionek z koralikiem
|
| Ten niebieski jak twe oczy
|
| Popatrz jak na złotą drogę
|
| Twój cukrowy konik skoczył
|
| Popatrz jak na złotą drogę
|
| Twój cukrowy konik skoczył
|
| Dam Ci serce szczerozłote
|
| Dam konika cukrowego
|
| Weź to serce, wyjdź na drogę
|
| I nie pytaj sie «Dlaczego?»
|
| Weź to serce, wyjdź na drogę
|
| I nie pytaj sie «Dlaczego?» |