Информация о песне На данной странице вы можете ознакомиться с текстом песни Podróż 3, исполнителя - Bogu Bogdan
Дата выпуска: 11.10.2014
Возрастные ограничения: 18+
Язык песни: Польский
Podróż 3 |
Jak robię na bębny trip, to nie podróż do wnętrza ziemi |
To dwadzieścia tysięcy mil podziemnej kopaniny dookoła sceny |
AAAAA — DAMN IT (damn it) — 2 ostatnie litery |
Od moich strun, przez grząski tłum, robię wycieczkę do Twoich trzewi |
Czuję głód, czuję głód |
W bezbarwne rapu party walę z partyzantki |
Gdy gasną miasta lampy, Ty mów mi McFly Marty |
Bo to co robię, to będzie modne w 2k44 |
Kiedy wypluwam te emocje w rymach, zatrzymuję Twój pęd ku wolności, wybacz |
Zanim złapiesz dołki, zapodaję korki: droga do wolności to Zielona Mila |
Sam stale zapierdalam, a nadal nie czaję dokąd |
Chłopaki, trochę rozjebałem, między nami spoko? |
Gnaj, to Twoja podróż, tysiące wschodów, Halik wśród bogów |
Ajjj, zew przygody karmi nas |
Gnaj, to Twoja podróż, nie ma odwrotu |
Ajjj, czujesz wolność, czujesz high |
To nie podróż, kiedy wiesz dokąd idziesz, byle spojrzeć na to, co widać gołym |
okiem |
Nie imponują mi cudy świata, ledwo to widzę jak Steve z głosem jak ósmy wonder |
I nienawidzę tych dni, kiedy znów tydzień w tydzień |
Nie robię nic i nie mam siły by iść a. błądzę |
Ale lubię poznawać nowe kultury |
Ekipą zwiedzamy Warszawę nocą, a ludzie w ich oknach myślą o nas pewnie «Trochę kultury» |
Ale nie piszą o naszych nawykach gazety na drugiej stronie półkuli |
A światem gdzieś daleko się przejmuję |
Zwiedziłem Paryż i Gruzję i bieda to plus, wyjdzie na lepsze |
Kiedy bieda i brud w tym samym mieście, które pokazuje Ci TV, jest większa |
jeden przystanek metrem |
Bieda to kurz, który opada na szczęście, ale nie widać go przez cień |
Małych expectations, które są za małe gdzieś, gdzie chcą zawsze więcej |
Podróże kształcą - mi dają energię po to, by każdą |
Minutę tu przeżyć i nigdy nie mówić, że nie było warto |
Im dłużej siedzisz i przyglądasz palcom |
Czas leci i rzadko jest dobrze i chyba przez tę wegetację znów nie mogę zasnąć |
Ale jeszcze będę gwiazdą |
Piszę ten tekst złotym tuszem |
Biorę Ciebie, kotku, kilku ziomków, czas ruszać w podróż, dość siedzenia na |
dupie |
Wszystko w porządku, trzeba się odkuć, poprawić kontur, rozwiązać supeł |
I od początku pchać się naprzód, pozbyć się wątków, trzymać w zanadrzu atuty |
To, że nie grałem przed Wami, to nie znaczę mniej |
Dogrywka, gramy, kiwka #Gareth_Bale |
Generować zyski, przejąć toplisty i rejon, wszystko w jeden sezon, lucky man, |
ha! |
Nie podoba się, ziomuś, to fuck you, man, ha! |
Jak masz Ty ten hajs, ziom, to daj go mnie, ha! |
Ty spytasz: «Co słychać?», ja spytam: «What's poppin'?» |
Lecimy kamraci na scenę, mic check! |
Nie no, nie powiem, że przyszło urodzić mi się pod dobrą gwiazdą |
Ja z nią w sumie mam tyle wspólnego co z wygodną jazdą |
PKS, nie wystrzelałem się z narzekań, daj choć KBKS |
Bo wciąż coś uwiera jak łokieć współpasażera… (ja pierdolę…) |
Weź pan pod siedzenie wsuń te nogi w klapkach |
Za higienę nie spotka cię aplauz, smród jak gaz, a na dodatek się skrapla |
Smród i za mną się niesie poniekąd, gdy popełnię błąd |
Powiedz mym byłym kobietom, że kłótnie o byle co też zostawią swąd |
Przyszło nam jechać na jednym wózku, bywało drezyną |
Lustruj ten przeszły ustrój, podróż do minionych imion |
Nigdy pan swej suki, zwykłem się łasić do Magdy |
Marty, Ani, Asi, Agaty, Jany, dziś do Kasi |
Przekartkowałem parę palce śliniąc, harce z boginią |
Na pralce, kopiarce, wersalce, nie ginąc na szczęście w walce z bulimią |
Zjechałem z nimi kilka miejscówek, wspominam to błogo |
Do większości szacunek jak do mało kogo |
Jeden krok, drugi krok, peleton non stop mnie nudzi |
Z biegiem czasu zmienię tło, ale… Keep movin'! Keep movin'! |
Kilku ludzi śmieje w twarz się, kilku mówi: «Łap siły! |
Później może być za późno na pieprzone last minute!» |
Włożę do walizy torbę, na łeb wkładam stary kaszkiet |
Będę dźwigał całą drogę jebany bagaż doświadczeń |
Błagam o tarczę, wrócę się na niej #Sparta |
Naprawię drogę, którą zjebałem, nawinę lepszy hashtag |
Tyka we mnie pomarańcza — Agent Orange w rapie |
Jadę z wersem, gryzę papier, ale koła nie są zębate |
Zataczam koło z rapem, patrzę na kolejne rondo |
Wysiadam na pierwszej pętli, dobrze, że mam jeszcze gościa z Boston |
I co z tą Polską? Patrzę na to nie bez stresu |
Idę boso przez świat, nie jak Cejrowski, jak Grzesiuk |
Znajomi mówią: «Rapuj, pchaj ten syf, rób szum» |
Mam zbyt wiele przystanków, ale… Move! Move! |